Szaro, buro i zima, albo co gorsze plucha okrutna czyli marzec nad Wisłą nie nastraja dobrze, więc na hasło wyjazdu w Dolomity odzew był spory tym bardziej, że niektórzy znali już uroki zacisznej chaty w Pieve. Mieliśmy więc fantastyczne słońce i duże zapotrzebowanie na kremy z filtrem, niezłą burzę śnieżną i okazję do wykazania się umiejętnością walki z łańcuchami, pokazy genialnych zdolności kulinarnych - chłopaki nie chcę przepisów na te zupy serowe i inne delikatesy, tylko organizujcie czasem jakieś niedzielne obiady - do tego bombardino, włoskie late i ciastkarnie na rewelacyjnych stokach, a nade wszystko genialne towarzystwo zebrane przez Jurka którego wadą było to, że rano spać nie mógł więc... śniadanie czekało na stole. Więcej nie ma co pisać, bo następna okazja dopiero za rok - Jerzy dzięki za fantastyczny tydzień!
Klub GiL - 1997-2017