Początek był trudny, ale już po paru dniach nikt nie wypuszczał wiosła z ręki. Spływ rozpoczęliśmy nad jeziorem Lubie w okolicach Drawska Pomorskiego. Już następnego dnia zaliczyliśmy poligon wojskowy. Pomimo braku przeszkolenia, obyło się bez ofiar . Dlatego dalsza trasa była dla nas pestką. Konary drzew, meandry rzeki czy miejscami silniejszy prąd nie były nam straszne. Płynąc kajakami podziwialiśmy piękno Drawieńskiego Parku Narodowego, a zwłaszcza urodę samej rzeki, która każdego dnia pokazywała inne oblicze. Mieliśmy okazję skosztować kiełbasy domowej roboty podanej prosto z ... trabanta, przeżyć burzę w środku lasu, przenocować żabę w namiocie, zamienić kajak w łódź podwodną i wytrzymać ze sobą całe 9 dni
a niektórzy nawet dłużej, kontynując dalej swój wypoczynek nad polskim morzem.
Klub GiL - 1997-2017